Kiedy przyjeżdżałam do Szwecji nie zdawałam sobie sprawy, że tak prędko przyjdzie mi tu rodzić. Opiszę Wam nie tyle procedury, a moje osobiste doświadczenia związane z prowadzeniem, ciążą i porodem w Szwecji.
Jestem w ciąży w Szwecji
Pierwszą rzeczą jaką musiałam zrobić po zajściu w ciążę był kontakt z położną. Nie do końca wiedziałam, gdzie się udać. Miałam to szczęście, że mam za sąsiadkę matkę trójki dzieci, z których ostatnie urodziło się kilka miesięcy wcześniej. Poleciła mi wybrać miejsce, które jest najbliżej nas, czyli Hera Barnmorskor na Turebergsvägen w Sollentunie. Okazało się, że mogę to bardzo wygodnie zrobić za pośrednictwem 1177.se – po rejestracji formularza kontaktowego położna zadzwoniła do mnie i umówiła mnie na pierwszą wizytę. Bardzo szybko przypomniało mi się, że nie jestem przyzwyczajona do tutejszych standardów – jedno z pytań jakie padły, brzmiało: ”Czy chcesz kontynuuować tą ciążę i urodzić dziecko?”. Zwykle pytanie. Mogłam nie chcieć. Aborcja w Szwecji jest legalna.
Słyszałam też bardzo dobre komentarze na temat kliniki Mamma Mia w Sztokholmie. Ostatecznie bardzo cieszyłam się ze swojego wyboru – wraz z upływem czasu byłam coraz mniej mobilna, dni były coraz gorętsze, a ja miałam coraz mniej sił – dobrze było mieć położną dość blisko. Nie z konieczności – po prostu, z lenistwa.
Pierwsza wizyta u położnej
Całą ciążę w Szwecji prowadzi położna. Jeśli wszystko jest w porządku – można przez całą ciążę nawet nie zobaczyć na oczy lekarza. Przydzielono mi starszą Panią, która zajmowała się mną do końca ciąży.
Na pierwszej wizycie przeprowadziła wywiad, ustaliła termin ostatniej miesiączki, przewidywany termin porodu, zmierzyła glukozę i ilość żelaza we krwi.
Bardzo była zdziwiona kiedy zapytałam czy to już koniec pobieranych próbek, żebym mogła wreszcie ugryźć kawałek bułki i popić kawą – zapakowałam sobie śniadanie na wynos, żeby jak najszybciej zjeść i uniknąć mdłości. Nic bardziej mylnego – nie trzeba być na czczo! To było pierwsze z zaskoczeń. Potem miałam jeszcze kilka 🙂
Z ciekawostek – do położnej w Szwecji idzie się bez butów, w samych skarpetkach. Buty trzeba przeważnie zostawić przy wejściu, obok ławki lub krzesła.
Prowadzenie ciąży w Szwecji
Początkowo wizyty u położnej były bardzo rzadkie. Po tej pierwszej około 5-8ego tygodnia ciąży następna była dopiero za jakieś 3 miesiące, potem stopniowo zagęszczały się do cotygodniowych spotkań przed samym porodem. Trzymiesięczny okres bez wizyt wydaje się być bardzo długi jeśli myślimy o utrzymywaniu ciąży ”za wszelką cenę”. Tutejszy ”system” nie zakłada takiego scenariusza. Szwedzi najpierw zdają się na naturę. Dopiero jeśli nie udaje się przez dłuższy czas można wkroczyć na ścieżkę częstszych wizyt i leczenia, w dalszej perspektywie zapłodnienia in vitro.
Wcale nie przeszkadzało mi, że moją ciążę prowadziła położna (a nie lekarz jak ma to miejsce w Polsce). W momencie komplikacji wykraczających poza kompetencje położnej zostałam przekierowana do lekarza ginekologa, a następnie do Szpitala Karolinska w Sztokholmie. Czułam się dobrze zaopiekowana.
Bardzo wygodny był brak obciążenia mnie jako pacjenta obowiązkiem umawiania wizyt. Poza pierwszym zgłoszeniem ciąży przez internet nie musiałam się samodzielnie umawiać na żadną inną wizytę. Zapisywano mnie na każdej wizycie na następna wizytę lub przysyłano listem informacje o terminie wizyty (w przypadku szpitala). Przed każdą wizytą dostawałam smsa na jeden lub dwa dni przed wizytą.
Zalecenia i badania
Położna zaleciła mi obieranie owoców przed zjedzeniem, nie spożywanie sushi, surowego mięsa ani salami. Miałam regularnie ćwiczyć – w tym pływanie, siłownia, jazda na rowerze. Mogłam robić wszystko to, na co miałam ochotę i na co pozwalało mi moje ciało. Pod koniec ciąży dostałam zakaz jedzenia cukru i słodkich rzeczy, ponieważ sprzyjałoby to zbędnemu tyciu (moim i dziecka).
Prawie na każdej wizycie położna sprawdzała bicie serca dziecka za pomocą śmiesznego wyjącego aparatu, przypominającego stary telefon stacjonarny. Do tego dość często badała żelazo i glukozę z kropli krwi z palca. Raz lub dwa zdarzyło mi się mieć pełne badanie krwi. Wielokrotnie byłam pytana o moje samopoczucie w ciąży, zarówno fizyczne jak i psychiczne.
Nie robiono mi USG na każdej wizycie. Położna wyjaśniła mi, że to dlatego, że podobno płód nieznacznie nagrzewa się w miejscu przeprowadzania badania, czego lepiej unikać. Standardowo są chyba tylko 2 USG w ciągu trwania całej ciąży. Kierowali mnie na nie na Odenplan w Sztokholmie. Można tam poprosić o wydruk zdjęcia – płatny, około 150 SEK.
W dalszych tygodniach ciąży położna oceniała na bieżąco wielkość płodu mierząc brzuch za pomocą miarki krawieckiej. Gdzieś w połowie ciąży pomiar ją zaniepokoił – zostałam przekierowana na dodatkowe badanie USG, żeby sprawdzić czy wielkość płodu jest prawidłowa. W sumie miałam 3 usg w ciągu całej ciąży.
Ani razu w ciągu prowadzenia ciąży nikt nie wykonywał mi typowego badania ginekologicznego.
Ograniczenia wynikajace z pandemii
Poród wyznaczony miałam na 25 lipca 2020, w rozkwicie pandemii COVID-19. W związku z tym na USG nie mógł mi nikt towarzyszyć, tak jak na większości wizyt u położnej. Niestety odwołano wszystkie przyszpitalne kursy dla przyszłych rodziców. Poród odbył się normalnie, bez ograniczeń. Mąż mógł być ze mną cały czas.
Wybór szpitala
W trakcie ciąży miałam wybrać szpital w którym chcę rodzić. Poszłam na łatwiznę i wybrałam ten sam szpital co sąsiadka – z możliwością porodu w wodzie, BB Stockholm w Danderyd.
W trakcie ciąży dostałam bardzo dużo materiałów do wcześniejszego przygotowania się.
Cukrzyca, tarczyca, krew pępowinowa
Zauważyłam, że w Szwecji temat cukrzycy i tarczycy nie jest tak częsty jak w Polsce. Nie mam odpowiednich kompetencji żeby to ocenić. Jeśli chodzi o krew pępowinową – zdaje się, że to w Polsce dość modne. Niestety, z informacji które uzyskałam wynika, że jest to zwykły biznes… W Szwecji istnieje darmowy bank krwi pępowinowej – korzystamy z niego kiedy zajdzie taka potrzeba. Nie pobiera się krwi pępowinowej na życzenie – takie informacje uzyskałam od kilku położnych.
Koszty
Prowadzenie ciąży i poród były całkowicie darmowe. Zapłaciliśmy tylko kilkaset koron za pobyt w przyszpitalnym hotelu po porodzie. Biorąc pod uwagę samo wyżywienie jakie tam otrzymaliśmy – stwierdziliśmy, że warto było zostać. Pomoc wszystkich w hotelu była ogromna.
Sprawdź też moje inne wpisy!
- Poród w Szwecji
- Jak się przygotować do porodu w Szwecji
- Szwedzka wyprawka – czego nie kupować
- Moja szwedzka wyprawka
- Szwedzka wyprawka
- Ciąża w Szwecji
- Jak się przygotować na poród w Szwecji?
- Poród w Szwecji
- Wizyta z dzieckiem na pogotowiu (Barnakuten), w szpitalu Karolinska w Sztokholmie.